Noże błyskają jak Księżyc w nowiu. Nocą rządzi horda z Wodnej. Sklepikarze śnią lepsze czasy, szczury popiskują cicho w lęku przed olbrzymami. Bruk moknie od deszczu i krwi. Przerażenie ogarnia kamienicę, cały dom truchleje i chowa ramiona. Zdaje się mniejszy, cichy, zasłania się ciemnością. Zamyka oczy i nie chce patrzeć na to wszystko. Uliczne gangi czyhają na frajerów. Zegarek, portfel, telefon. Dziewczyna krzycząca w bramie. Nie tędy droga! Ciemność zakrywa pełnię. Jutro wstanie nowy dzień.
niedziela, 21 września 2008
Lublin
Noże błyskają jak Księżyc w nowiu. Nocą rządzi horda z Wodnej. Sklepikarze śnią lepsze czasy, szczury popiskują cicho w lęku przed olbrzymami. Bruk moknie od deszczu i krwi. Przerażenie ogarnia kamienicę, cały dom truchleje i chowa ramiona. Zdaje się mniejszy, cichy, zasłania się ciemnością. Zamyka oczy i nie chce patrzeć na to wszystko. Uliczne gangi czyhają na frajerów. Zegarek, portfel, telefon. Dziewczyna krzycząca w bramie. Nie tędy droga! Ciemność zakrywa pełnię. Jutro wstanie nowy dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Wow, jestem pod wielkim wrazeniem ... Piekne!
Prześlij komentarz